w tym artykule
- Pierwszy krok - akceptacja
- Stamtąd — nowa perspektywa
- Podróży
- Reflections
Masz 18 lat czy więcej?
Potwierdź, że masz ukończone 18 lat.
Nie masz dostępu do tej strony.
Zastrzeżenie: Poglądy i opinie wyrażone w tym artykule są poglądami autorów i niekoniecznie odzwierciedlają oficjalną politykę lub stanowisko Chemical Collective lub powiązanych stron. Zawsze ćwicz dobry zestaw i ustawienie podczas eksploracji jakichkolwiek związków psychodelicznych. Mamy fantastyczny artykuł na ten temat, który możesz przeczytać tutaj.
Ostatnie dni były surrealistyczne.
Odkąd pamiętam, odkąd byłam małym dzieckiem, miałam ze sobą związek, który w najlepszym razie określiłbym jako beztroski, a w najgorszym jako obraźliwy. W pewnym momencie, kiedy moja koncepcja siebie po raz pierwszy wyłoniła się ze zwierzęcej świadomości noworodka, zakorzenione we mnie podstawowe przekonanie, które fundamentalnie ukształtowało moją wewnętrzną relację ze sobą, a następnie moją relację ze światem zewnętrznym.
Wiara wygląda mniej więcej tak:
– Nie jesteś w porządku. Jesteś załamany i niegodny miłości”.
Ten nieprzystosowawczy obraz siebie zaowocował niezliczonymi dysfunkcjonalnymi zachowaniami – zadowalaniem ludzi, potrzebami, uzależnieniami, kompulsywnym eskapizmem, brakiem troski o siebie i zdrowymi granicami itp. Lista jest długa.
To problematyczne zachowanie jest czymś, czego jestem świadomy od kilku lat i staram się je przezwyciężyć. Zrozumiałem również, że moje podstawowe przekonania na swój temat leżą prawdopodobnie u podstaw tych problemów. Ten negatywny szacunek dla samego siebie jest czymś, czego byłem świadomy i chciałem to zmienić, ale racjonalizacja tych rzeczy może tylko pomóc ci zlokalizować drzwi; nie daje ci klucza.
Podczas medytacji w ostatni weekend przeżyłem psychologiczny i emocjonalny przełom, w którym doświadczyłem całkowitej akceptacji siebie. W tym momencie spojrzałam wewnętrznie na siebie, cały nieprzystosowany bałagan, moje mury oporu rozpłynęły się i zaakceptowałam każdy jego szczegół. Byłem nawet w stanie dostrzec rodzaj piękna u podstaw tego wszystkiego, pomimo wszystkich warstw błota i brudu, które narosły przez lata – było tam światło, to było coś w rodzaju mnie i coś jeszcze, i to było cenne i piękne.
Zaskakującym (przynajmniej dla mnie) wtórnym skutkiem tego było to, że nagle mogłem uzyskać dostęp do swoich emocji – coś, czego, poza ulotnymi chwilami, nie mogłem zrobić przez większość mojego dorosłego życia. Mogłem nagle wczuć się w moją matkę, ojca, braci, siostry, siostrzenice, przyjaciół, dziewczynę itp. Poczułem przytłaczający przypływ emocji, kiedy skupiłem uwagę na którymkolwiek z nich. Widziałem ogromny ciężar na ich barkach, ten sam ciężar, który noszę – izolację, zmartwienie, niepokój, poczucie winy, wstyd i strach. Dla zewnętrznego obserwatora, być może zwykle wydaję się empatyczny, ale to zewnętrzne pojawienie się wynika z zracjonalizowany empatia, a nie odczuwane doświadczenie. To było doświadczenie prawdziwej empatii i choć bolesne, było również niesamowicie afirmujące życie i znaczące.
W tym stanie akceptacji mogłem dostrzec w sobie ogromny ocean nieprzetworzonych emocji, do których zwykle nie mam dostępu. Ten ocean od dzieciństwa wypełniany był kropla po kropli, zawsze odruchowo tłumiony i odkładany, ukryty przed moją świadomą świadomością. Od razu uderzyło mnie, że muszę jak najwięcej doświadczyć tego oceanu – odciążyć podświadomość i odciążyć siebie. Byłem odrętwiały przez bardzo długi czas, co w świetle tych wydarzeń wydaje się być odpowiedzią na to, jak od dzieciństwa odnosiłem się do siebie i traktowałem siebie. Z tego nowego miejsca samoakceptacji oczywistym następnym krokiem było rozpoczęcie przetwarzania tej niedostępnej wcześniej zaległości emocji.
Od dawna zdaję sobie sprawę z potencjalnych korzyści terapeutycznych LSD. Jego zdolność do wydobywania na powierzchnię głębokich, zwykle niedostępnych emocji, umożliwiająca ich przetwarzanie, akceptację i przechodzenie obok nich, jest czymś, co mnie interesowało i przerażało w równym stopniu. Jednak po tym momencie samoakceptacji w końcu poczułem się gotowy na skok. Zadzwoniłem do mojego brata ze łzami w oczach (miejmy nadzieję, że nie przestraszyłem go zbytnio), wyjaśniłem czego doświadczyłem najlepiej jak potrafiłem i powiedziałem mu o moim zamiarze zażycia LSD w celu przetworzenia tych emocji. Mądrze zasugerował, żebym nie robiła tego spontanicznie, więc posłuchałam jego rady i poczekałam do następnego weekendu z kolejnymi przygotowaniami.
W moim dzienniku z rana przed wyjazdem czytamy:
Jakie mam zamiary w tej podróży?
Szukać prawdy.
Przyjdź z miejsca miłości.
Zaakceptuj siebie i odpuść, poddaj się doświadczeniu.
W obliczu niepokojących lub niepokojących myśli lub doświadczeń przeorientuję się w kierunku tych koncepcji prawdy, miłości i akceptacji.
Chcę zbliżyć się do mojego najwyższego ja. Miłość własna i akceptacja leżą u podstaw tego problemu dla mnie i wszystkich, których kocham, i teraz czuję, że muszę wykonać ten krok.
Kiedy to się skończy, zacznę regularnie pisać dziennik, śledzić moje nawyki i mikrodawkować LSD.
Nic wartościowego nie przychodzi bez ryzyka.
Jestem gotów iść w kierunku rzeczy, które najbardziej mnie przerażają.
Niedługo po tym rozpoczęliśmy podróż. Zrobiłem co w mojej mocy, aby opisać to doświadczenie w moim dzienniku w następnych dniach.
Oto ten wpis do dziennika.
Moja dziewczyna i ja spędziliśmy sobotni poranek przygotowując się do naszej podróży. Oboje spodziewaliśmy się, że będzie to bardzo intensywne doświadczenie i nie byliśmy pewni, czy mądrze byłoby tripować oboje w tym samym czasie, i długo dyskutowaliśmy o możliwości tripu jednego z nas siedzącego za drugim. Jednak moja dziewczyna chciała ze mną tripować, więc się na to zdecydowaliśmy. Z perspektywy czasu widzę teraz wartość siedzenia na tripie i nie wszedłbym w kolejną terapeutyczną sesję LSD, gdyby jedno z nas nie było trzeźwym, wspierającym „rockiem” dla drugiego.
W ramach przygotowań czytamy niektóre z PODRĘCZNIK DO TERAPEUTYCZNEGO STOSOWANIA DIETYLOAMIDU KWASU LIZERGOWEGO-25 na stronie MAPS (Multidisciplinary Association for Psychedelic Studies). Ta książka opisuje powszechnie obserwowane „poziomy” doświadczenia u pacjentów przechodzących terapię LSD. Pierwsze cztery z nich są sklasyfikowane jako „reakcje ucieczki”. Są to powszechnie doświadczane rodzaje oporności na działanie leku i zdałem sobie sprawę, że moja dziewczyna i ja prawdopodobnie będziemy musieli z nimi walczyć do pewnego stopnia. Biorąc to pod uwagę, wiedziałem, że mój poziom samoakceptacji jest wysoki i że wchodzę w to z bardzo jasnymi intencjami, więc byłem pewien, że będę w stanie przezwyciężyć każdy opór.
„Żadne drzewo, mówi się, nie może wyrosnąć do nieba, jeśli jego korzenie nie sięgają do piekła”. Carl Jung
Każdy z nas wziął jeden 225 mcg granulatu 1V-LSD około 1400 godz. założyłem Playlista terapii psychodelicznej 1 na Spotify – playlista opracowana dla psychoterapii wspomaganej psilocybiną do badań nad depresją w Imperial College London. Oboje założyliśmy maski na oczy, aby zasłonić nasze pole widzenia przed rozpraszaniem i skupić naszą uwagę do wewnątrz. Położyliśmy się do medytacji, a efekt leku powoli stał się widoczny po około trzydziestu minutach. W większości nie udało mi się medytować, ponieważ moja głowa pływała w oczekiwaniu na doświadczenie. Mimo to czułam się bardzo zrelaksowana i gotowa zaakceptować wszystko, co się pojawiło. Regularnie przestawiałam się na trzy podstawowe koncepcje, na które zdecydowałam – prawdę, miłość i akceptację.
Jednak na początku podróży pierwsze efekty wizualne, które się pojawiły, były nieustającym pokazem slajdów z najbardziej makabrycznego horroru i półpornograficznych obrazów. Wiadra żółci, miażdżone ciała, wydłubane oczy, ludzie pieprzący się, walczący i zabijający, krew, wymioty i sikanie. To było od razu przygnębiające. Jednak przyszło mi do głowy, że ciemne części mojej podświadomości (cień jungowski) mogą być niezadowolone z tego, co zamierzałem tutaj zrobić, więc podjąłem decyzję, aby te ciemniejsze aspekty potraktować to doświadczenie wizualne jako coś w rodzaju napadu złości. mojej psychiki. Dokładność tego kadrowania jest w zasadzie nieistotna; ważne było to, że dało mi to ramy pojęciowe, w których mogłem zaakceptować niepokojące obrazy podczas zmiany orientacji. Wielokrotnie powtarzałem wizjom – ok, akceptuję, że tam jesteś, ale decyduję się iść w kierunku światła prawdy, miłości i akceptacji.
Kiedy przechodziłem przez ten nieprzyjemny początek, uświadomiłem sobie, że moja dziewczyna staje się coraz bardziej poruszona. Martwiłem się, że oboje potkniemy się w ten sposób w tym samym czasie, ponieważ zamierzaliśmy uzyskać dostęp do naszych najgłębszych, najbardziej bolesnych, ukrytych i stłumionych emocji, i martwiłem się o moją zdolność do odpowiedniego wspierania jej podczas tripu.
Poszedłem do niej, żeby upewnić się, że nic jej nie jest. Moje poczucie akceptacji wszystkiego, co się pojawiło, pozostało silne i spojrzałem jej w oczy, oferując jej pocieszenie i mówiąc jej, że ją kocham i że wszystko będzie dobrze. Jej oczy trzepotały i oddychały spiralną geometrią. Byłem dotkliwie świadomy zmian w jej stanie psychicznym, ponieważ jej wyraz twarzy zdawał się przekazywać każdą emocję w najdrobniejszych szczegółach. Widziałem, że wewnątrz niej toczyła się intensywna wewnętrzna bitwa. Zacząłem sobie z tego żartować – „Cokolwiek to jest, co teraz podskakuje ci w głowie, bez względu na to, jaki jest wielki bałagan, wstyd, żal czy brzydota, wszystko jest w porządku. Jest dosłownie w porządku. Zrelaksować się. Oddychać. Zaakceptuj to. To właśnie robią z nami nasze małpie mózgi. Jest tam duży bałagan i to jest w porządku. Wszyscy to mamy, tak po prostu jest i to jest w porządku”.
Po chwili znów kładziemy się obok siebie, spoglądając do wewnątrz, pozwalając warstwom odkleić się w taki sposób, w jaki się wydają, jeśli przyłożysz do nich swoją świadomość wystarczająco długo. Szybko zacząłem rozumieć mądrość robienia tego z opiekunem podróży – a nawet samotnie, ponieważ między nami były ciągłe przypływy i odpływy napięcia, ponieważ nasza świadomość i troska o siebie nawzajem przerywały nasze wewnętrzne doświadczenia. Przez jakiś czas był to cykl autodestrukcyjny, w którym wyciągaliśmy się nawzajem z naszych doświadczeń, zanim zdążyliśmy wejść zbyt głęboko. Szczerze mówiąc, nie miałem pojęcia, jakie były wewnętrzne doświadczenia mojej dziewczyny, ale moje wyobrażenia zawsze ciągnęły mnie w kierunku chęci bycia tam dla niej, na wypadek, gdyby panikowała lub cierpiała w jakiś nieznośny sposób. Trudność polega na tym, że w dużej mierze dobrowolne dążenie do naszego bólu jest właśnie powodem, dla którego tu byliśmy – aby z nim pozostać i w pełni go doświadczyć. Ale obserwowanie, jak walczy i płacze, kiedy tak mocno się potykałam, było niezwykle trudne, więc wyciągaliśmy się z tego wielokrotnie, starając się jak najlepiej porozumieć i uspokoić się nawzajem.
„Zamiast opierać się zmianom, poddaj się. Niech życie będzie z tobą, a nie przeciwko tobie. Jeśli myślisz „Moje życie stanie do góry nogami”, nie martw się." — Shams-i Tabrizi
Byliśmy teraz w pełni osiągnięci szczytu, a całe pomieszczenie wibrowało ruchem i energią. Przestrzeń i każdy znajdujący się w niej przedmiot oddychał głęboko, nabrzmiewał i przekształcał się w odpowiedzi na moje wewnętrzne myśli i emocje. Mój mózg czasami wpadał w negatywne nawykowe wzorce – uzależniający, potrzebujący, niespokojny itp., a moje pole widzenia natychmiast reagowało skaczącymi geometrycznymi wzorami i ruchami jako echem tych ciemnych i nieprzyjemnych myśli. Jednak w miarę przestawiania się na moje intencje prawdy, miłości i akceptacji, pomieszczenie rozjaśniało się, kolory stawały się żywsze, a przestrzeń była radosna i spokojna. Zrobiłem co w mojej mocy, aby nie walczyć ani nie opierać się negatywnym myślom i emocjom, kiedy pojawiały się i odchodziły, ale po prostu je uznałem i przestawiłem się na moje podstawowe intencje.
Z biegiem czasu ponownie uświadomiłem sobie, jak spięta stała się moja dziewczyna. Była blada i miała konwulsje, a łzy spływały jej po twarzy. Czułem się dotkliwie świadomy warstw negatywnej wiary w siebie i emocji ciasno splecionych w jej wnętrzu. Wyobraziłem ją sobie jako małą dziewczynkę, przestraszoną i samotną, stworzoną tak jak my wszyscy, która poprzez nieustanny marsz swojego życia stworzyła nieprzystosowawczy obraz siebie, aby poradzić sobie ze swoimi doświadczeniami. To, że ta mała dziewczynka rozwinęła tak negatywne poczucie własnej wartości, od razu uderzyło mnie jako przytłaczająco smutne. Taka miła, piękna i kochająca dusza uwięziona w nieustannym stanie samokrytyki i niepokoju. Łzy płynęły mi z oczu, czego nigdy wcześniej nie doświadczyłem. Każda cząstka mojej istoty pragnęła, by wyplątała się z głębokiej sieci bólu i bólu, które narzuciła jej jej samoświadomość. Aby zaakceptowała siebie, każdy ostatni kawałek, jako doskonale w porządku i aby naprawdę zobaczyła i poczuła swoje piękno i wartość. Objąłem ją i przez chwilę razem płakaliśmy. Powtarzałem jej, że ją kocham i że jest w porządku. Cokolwiek było za bałagan, było w porządku.
Oboje byliśmy świadomi tego, jak wyciągaliśmy się nawzajem z naszych doświadczeń, a moja dziewczyna zaczęła mówić, że obawia się, że jest dla mnie ciężarem i uniemożliwia mi uzyskanie tego, czego potrzebowałem z tego doświadczenia. Zapewniłem ją, że nie jest ciężarem bardziej niż ktokolwiek, kogo kocham, i że lepiej kochać i dźwigać ciężar, niż wcale nie kochać. Powiedziała, że chce na chwilę iść na górę do naszej sypialni, abyśmy oboje mogli być sami, aby wejść głębiej w siebie. Zgodziłem się po kilkukrotnym powtórzeniu, że może zejść w każdej chwili, gdy poczuje taką potrzebę. Wyszła z pokoju, a moje serce bolało, gdy tęskniłem za nią, by kopała wystarczająco głęboko, by znaleźć wolność i akceptację siebie.
Nagle, całkiem automatycznie, powiedziałem do siebie te same słowa, które jej powtarzałem. „Kocham cię, w porządku”. Kiedy skierowałem tę emocję ku sobie, poczułem się tak, jakby małe dziecko we mnie się załamało. Powtórzyłem to ponownie, kierując go na siebie, prawie czując, że pochodzi z zewnętrznej perspektywy, a moje wewnętrzne dziecko płakało i płakało. Część mnie naprawdę, naprawdę potrzebowała tego usłyszeć i poczuć od siebie. To był pierwszy raz, kiedy byłam uprzejma lub przemówiłam do siebie z miłością i to uczucie było przytłaczające. Wydawało się, jakby otworzyła się śluza. Upadłem na kanapę w pozycji embrionalnej i przytuliłem się, powtarzając to raz za razem. Nigdy nie zdawałem sobie sprawy, jak samotny i przygnębiony było dla mnie, że nigdy nie słyszałem zachęcającego, pozytywnego lub uspokajającego słowa. Żyć ze sobą tak długo, nie mając nic poza szorstkimi, obojętnymi słowami i szyderstwem.
Po kilku minutach zacząłem myśleć o mojej rodzinie i przyjaciołach, którzy dzielą ten ciężar negatywnego szacunku do samego siebie. Bolało mnie serce, a łzy nadal spływały mi po twarzy, gdy myślałam o nich jedna po drugiej. Mój brat – jeden z najbardziej niesamowitych ludzi, jakich kiedykolwiek spotkałem, dźwigający tak wiele ciężarów przez całe dzieciństwo, wyrastający na silnego, odważnego i niesamowicie zdolnego mężczyznę, pełnego miłości i zrozumienia dla każdego w swoim życiu oprócz siebie samego, którego jest bezlitośnie surowy i krytyczny. Myśl o jego wewnętrznym dziecku, przestraszonym i samotnym, rozpaczliwie potrzebującym słowa wsparcia i troski, pogrążonego w odrętwieniu i rozkojarzeniu, tak jak ja. Przeszedłem przez moją rodzinę i przyjaciół jeden po drugim, rozważając każdego z nich, który może mieć tego rodzaju negatywne relacje ze sobą. Jestem przekonany, że prawie wszyscy w mojej rodzinie i zdecydowana większość moich przyjaciół również tkwi w tym stanie. Teraz bardziej niż czegokolwiek pragnę, aby się od tego uwolnili. Każdy z nich jest wspaniałym i wartościowym człowiekiem, który poświęca tyle energii na wspieranie ludzi wokół nich – naprawdę zasługują na to, by część tej życzliwości skierować ku sobie.
Mniej więcej w tym czasie zadzwonił dzwonek do drzwi i byłam świadoma mężczyzny zaglądającego przez rolety okna tuż obok mnie. Miałem chwilę dyskomfortu, zanim się w nim rozluźniłem i poczułem, że w moim obecnym stanie nie ma żadnego wstydu. Poszedłem więc do drzwi wejściowych i otworzyłem je – bardzo sympatyczny mężczyzna (z dość dzikimi geometrycznymi wzorami pełzającymi po twarzy) wręczył mi zestaw nowych papierowych filtrów do kawy do naszego ekspresu AeroPress. Co za miły człowiek, że przyniósł nam filtry, abyśmy mogli znowu napić się kawy! Posłałem mu szeroki uśmiech i podziękowałem. Wyglądał na nieco zaniepokojonego – moja twarz ociekała łzami i musiałam wyglądać dość dziwnie. Mimo to skinął mi głową i odwzajemnił uśmiech. Wróciłem do środka i położyłem się na kanapie, bawiąc się tym zupełnie nowym i nieznanym pomysłem bycia miłym dla siebie.
„Bądź dla siebie światłem; nie szukajcie zewnętrznego schronienia. Trzymaj się mocno Prawdy. Nie szukajcie schronienia u nikogo poza sobą. ― Budda
Spędziłem resztę podróży wspierając moją dziewczynę najlepiej jak potrafiłem. Nie wydaje mi się, że powinienem tu wchodzić bardziej szczegółowo, ponieważ jest to jej doświadczenie, którym może się podzielić, jeśli chce. Dała mi pozwolenie na omówienie wydarzeń tego dnia tutaj, ale nadal uważam, że nie powinienem ujawniać więcej niż to konieczne, aby podzielić się moją stroną tego doświadczenia z wystarczającym kontekstem, aby miało sens.
Od tej wyprawy minęło kilka dni, a ja nadal czuję się w lekkim szoku. Powinienem być jasny; to w żaden sposób nie rozwiązało wszystkich moich problemów. Daleko od tego – wciąż mam ten sam mózg z tymi samymi nawykami i potencjałem do negatywnego mówienia. Nastąpiła jednak niewielka, ale dość zasadnicza zmiana i jestem w stanie delikatnie przypomnieć sobie, że jestem po swojej stronie i zaoferować miłe słowo w odpowiedzi na ostrą krytykę. Łatwiej mi było skoncentrować się na pracy. Gotowanie, sprzątanie i sprzątanie domu były mniej uciążliwe. Teraz chcę jeść zdrowo, dobrze spać i ćwiczyć, aby moje ciało było silne i zdrowe. W jakim stopniu to się utrzyma, nie wiadomo jeszcze, ale czuję teraz więcej nadziei i optymizmu w swoim życiu niż kiedykolwiek wcześniej. Biorąc pod uwagę stan świata i bałagan w mojej głowie, nigdy bym nie pomyślał, że to możliwe.
Finn Mertens | Bloger społecznościowy w Chemical Collective
Fin jest jednym z naszych blogerów społeczności w Chemical Collective. Jeśli chcesz dołączyć do naszego zespołu blogerów i zarabiać na pisaniu na tematy, które Cię pasjonują, skontaktuj się z Davidem za pośrednictwem poczty elektronicznej pod adresem blog@chemical-collective.com
Witamy w Kolektywie Chemicznym.
Utwórz konto, aby zdobyć 200 punktów powitalnych.
Posiadasz już konto? LOGOWANIE
Sprawdź nasze Blog społeczności i włącz się do rozmowy. Otrzymasz 50 x ChemCoins za każdy komentarz do limitu 250 ChemCoins łącznie.
Czy kupiłeś któryś z nasze produkty? Recenzje i raporty są bardzo ważne dla społeczności. Podziel się swoją szczerą opinią, a my nagrodzimy Cię 50 ChemCoins za każdą recenzję!
Za każdym razem, gdy zrealizujesz u nas zamówienie, za każde wydane euro otrzymasz ChemCoins.
Witamy w Kolektywie Chemicznym.
Utwórz konto, aby zdobyć 200 punktów powitalnych.
Posiadasz już konto? LOGOWANIE
Zarabiaj prowizję za każdym razem, gdy ktoś dokona zakupu za pośrednictwem Twojego linku.
Kiedy zostaniesz partnerem, otrzymasz unikalny link, który możesz udostępnić znajomym, obserwującym, subskrybentom lub cioci Susan.
Możesz wybrać wypłatę zarobionej prowizji raz w miesiącu lub odłożyć ją na deszczowy dzień! Zarobiona prowizja wynosi 5% całkowitej wartości zamówienia za polecenie.
Kontakt dołączyć do rodziny Chemical Collective i zostać partnerem.
podziel się swoimi troskami
Dołącz do rozmowy.
Persönlichkeitsentwicklung und 1V-LSD – superinteresant
Jestem pisarzem, piszę twój artykuł związany z witryną internetową, a także mam witrynę związaną z tobą
czy potrzebujesz linku?
Mogę odnieść się do artykułu. Dziękuję za udostępnienie!
Świetny artykuł. Bardzo chciałem rozpocząć podobną podróż. Pierwszy krok zawsze wydaje się najtrudniejszy do wykonania. Właściwie to od lat tego unikam. Przeczytanie tego z pewnością dało mi pewność, że jest możliwe, bez względu na to, jak głęboko zakorzenione, możesz pomóc sobie wyjść z ciemnego cyklu, którym dręczyliśmy się przez większość naszego życia.
Informuj nas o swoich postępach, czekaj na to.
O to właśnie chodzi. Jak niesamowicie piękna i inspirująca jest Twoja historia. Nasze wewnętrzne dziecko potrzebuje miłości, o której zapomniało. Te doświadczenia uczą nas pamiętać o tym, o czym zapomnieliśmy; że jesteśmy godni miłości i akceptacji wzlotów i upadków i że wszyscy wracamy do domu. Życzliwość, miłość i akceptacja to odpowiedź na te pytania. Także zrozumienie, że życie dzieje się dla nas, a nie dla nas. Pięknie powiedziane.
Cóż za niesamowita historia! I tak pięknie napisane. Muszę przyznać, że miałem kilka łez w oczach. Życzę Ci wszystkiego najlepszego; miłość, życzliwość, wgląd/prawda i ZABAWA 🙂